Przekierowanie na http://girlhascat.pl/

środa, 12 czerwca 2013

Blue

Dziś są urodziny mojego chłopaka, w ramach prezentu postanowiłam ubrać się w jego ulubionych kolorach + zrobić warkocza na bok, bo on bardzo lubi asymetrię (może dlatego podoba mu się moja twarz??). 
Jak myślicie spodobało mu się, czy jednak trochę za mało niebieskiego?

kapelusz - Stradivarius; kamizelka - Zara; top - wymiana Ciuchowisko; spódnica - sh; torebka - H&M; buty - Deishmann, bransoletka - Hause

wtorek, 4 czerwca 2013

Vienna

Tak jak zapowiadałam i chwaliłam się już od dawna, ten weekend spędziłam w Wiedniu - Austriackiej stolicy. (Proszę nie mylić z Australią!)
Przyznam szczerze, że trudno mi ocenić to miasto obiektywnie, ponieważ zakochałam się w nim na długo przed zakupem biletu w jego stronę. Moim marzeniem było zwiedzenie trzech wyjątkowych stolic europy środkowej: Wiednia, Pragi i Budapesztu. Początkowo chciałam to zrobić podczas około tygodniowego euro tripu, ale życie jak zawsze zweryfikowało moje plany i do każdego z miast wybrałam się z osobna na 3 wspaniałe weekendy. Dziś mogę dumnie powiedzieć, że marzenie zostało zrealizowane i teraz pozostaje mi wierzyć, że monety powrzucane do fontann w każdym z miast przyciągną mnie kiedyś tam z powrotem (bo to chyba tak działa prawda?)

Prognozy pogody zapowiadały ciągły deszcz, ale chyba dzięki waszym intensywnym trzymaniom kciuków ich skuteczność była zaledwie 50%.
 DZIĘKUJĘ!!! 
Pierwszego dnia ciągle padało, a ponieważ przyjechaliśmy bardzo wcześnie (około 5 rano) a hotel mieliśmy dopiero zarezerwowany popołudniem (od 14) spędziliśmy poranek na obserwowaniu budzącego się miasta z okien metra (nie wszystkie stacje są pod ziemią), z piekarni (przy pysznej kawie i czekoladzie) oraz wszelkich miejsc które jako tako osłonięte były przed chłodnym wiatrem i deszczem. Przed południem zajrzeliśmy też do Pałacu Schonbunn gdzie w ogrodach trzeba było wystrzelić z parasolki... i przytuleni mocno do siebie poczekać ponad godzinę na zwiedzanie muzeum.
Osobiście zazdrościłam kwiatom, że nawet w takim deszczu wyglądają pięknie.
 
Choć niektórym panienkom nic w nienagannym stylu nie przeszkodzi.
Pałac naprawdę jest obowiązkowym miejscem do zwiedzania, dla każdego turysty - nie dość, że piękny to jeszcze można go zwiedzać z telefonikiem który powie Ci wiele rzeczy w języku polskim o każdym z pomieszczeń, jego wyposażeniu, obrazach się w nich znajdujących oraz, to co skradło moje serce, przytoczy fragmenty listów i pamiętników mieszkańców tego miejsca.  
Franciszek Józef I i Elżbieta Bawarska (Sissi) czyli najbardziej "lansowana" para Wiednia
Popołudniem kryjąc się przed deszczem odkrywaliśmy miasto jako melancholijne i spokojne, ale barwne  i przytulne. (Poniżej zdjęcia z katedry św. Szczepana, potwierdzające powyższe teorie.)
Odkryliśmy też, że wino w kawiarniach jest tanie jak woda... a możne to woda jest droga jak wino? Trudno stwierdzić za oba trunki (niestety różnej pojemności) płaci się około 2 euro :)
Drugiego dnia miasto zrobiło się bardziej turystyczne, dzięki czemu mieliśmy okazję podsłuchać paru polskich przewodników  bardzo polecam taką opcję :P Zobaczyliśmy Belweder gdzie znajduje się Pocałunek pędza Gustawa Klimta, przeszliśmy się po francuskim ogrodzie z którego roztaczał się piękny widok na miasto. Obeszliśmy Ring i budynki przy nim bliżej lub dalej stojące oraz pobawiliśmy się w parku Prater, bo kto nie był na Praterze ten nie był w Wiedniu! 
No dobra, ponieważ mogę tak długo to kończę zanudzanie Was pamiętnikiem z podróży (puki jeszcze potrafię przestać) i przechodzę do zdjęć :)
"Kochanie już do Ciebie biegnę"
"no to piąteczka"
Przy tak głębokim spojrzeniu w oczy można lać wodę, bo to i tak nie istotne...
My chodziliśmy głównie pieszo ale jakoby ktoś wolał, to kolorowe rowery miejskie były do dyspozycji.
A jakby ktoś miał ochotę, można było "zaparkować" taki rower alternatywnie :)
Korzystając z komunikacji miejskiej trzeba było mieć na względzie to że po torach poruszały się nie tylko tramwaje ale i np króliki.
 Wewnątrz tramwai było za to mnóstwo znaczków ostrzegających przed zamaskowanymi ludźmi w kominiarkach. 
Jeden z najstarszych diabelskich młynów na świecie okazał się mało zachęcający (zarówno cenowo, prędkością i wyglądem) dlatego przejechaliśmy się drugim diabelskim młynem, wierząc naiwnie że widoki mamy porównywalne :)
 Bomba - chyba kaloryczna :)
Moja pierwsza opera na wolnym powietrzu - nie zrozumiałam nic, ale śpiewali ładnie.